
Macie czasem tak, że tylko pół dnia możecie przeznaczyć na górską wycieczkę, a przecież trzeba jeszcze w jakieś miejsce dojechać i wrócić. Wtedy warto mieć w zanadrzu miejsca takie właśnie jak Trupielec, które idealnie sprawdzą się na wyprawę z dzieckiem. Pomyślicie, że oszalałam, bo nazwa górki nie brzmi zachęcająco. Mnie jednak bardzo zaintrygowała. Plus wędrówka na nią okazała się bardzo przyjemnym doświadczeniem.
Trasa Przełęcz Zasańska – Trupielec

Spacer zaczynamy na Przełęczy Zasańskiej. Nie ma tutaj niestety żadnego dużego parkingu, ale pobocze i zjazd w osiedlową drogę jest na tyle duży, a zainteresowanie szlakiem na tyle małe, że spokojnie można zaparkować samochód. Nie jest to popularna trasa i tłumów na pewno nie trzeba się tutaj spodziewać. Pierwsze kilkaset metrów idziemy osiedlową drogą wzdłuż zabudowań w kierunku lasu żółtym szlakiem. Zanim wkroczymy do lasu, z przełęczy możemy podziwiać piękne widoki z Kamiennikiem na pierwszym planie. Po wejściu do lasu przez chwilę podchodzimy wąwozem. Wkrótce jednak dochodzimy na grzbiet, gdzie z prawej dochodzi droga (szlak niebieski w kierunku Glichowca). Wędrujemy jednak dalej za podwójnym oznakowaniem (żółtym i niebieskim), by potem odbić w lewo niebieskim szlakiem w kierunku Ostrysza (507 m n.p.m). Trasa jest na tyle łagodna i niewymagająca, że nawet 2-latek spokojnie pokona ją na własnych nogach. Od momentu minięcia Ostrysza ścieżka nieco opada w dół.










Zwolenników widokowych ścieżek informuję, że ta do takich nie należy. Trasa wiedzie przez malowniczy mieszany las, a zza drzew rzadko coś widać. Mimo wszystko szczególnie jesienią będzie cieszyć Wasze oczy mieniącymi się kolorami liści na drzewach. To też trasa, którą spokojnie nawet z małymi dziećmi można pokonywać zimą.
Tuż pod szczytem Trupielca znajduje się duży plac z miejscem na ognisko i odpoczynek. Stąd też można w prawo odbić na ścieżkę „Niezapominajka”. Jej długość to prawie 12 kilometrów. Poniżej zamieszczam Wam jej mapę, a tu link do pliku PDF, gdzie możecie się o niej więcej dowiedzieć.
Ostatnie kilkadziesiąt metrów wiodące na Trupielec (476 m n.p.m.) jest strome. Sam wierzchołek jest też zalesiony, więc widoków tutaj nie uświadczycie. Natomiast z górą tą wiąże się mroczna historię. Miejscowa ludność nazywała go Trupiarką. Wszystko przez wydarzenia z XVII wieku, kiedy to na zboczach Trupielca doszło do potyczki ze Szwedami. Niezagrzebane szczątki zabitych zwierzęta rozniosły po lesie. W okolicy długo można było trafić na ludzkie kości.








Na szczycie znajdują się również mogiły z VII-IX wieku, które odkryto w 1934 roku. Najprawdopodobniej są to kurhany ciałopalne. Jest ich aż trzy: jeden na wierzchołku Trupielca, drugi 100 metrów pod szczytem, a trzeci u podnóża góry.
Jeśli kiedyś zdecydujecie się na wyprawę ścieżką „Niezapominajka”, to kilkanaście mniej wyraźnych kurhanów znajduje się w rejonie skrzyżowania szlaku turystycznego z drogą łączącą miejscowości Zasań i Kornatkę. My poszukiwanie kurhanów musieliśmy odłożyć na inny raz, ponieważ pogoda uległa nagłej zmianie i musieliśmy czym prędzej wracać.
Nie mniej jednak te okolice są bardzo przyjemne i malownicze, szlaki pustawe, ale dobrze oznakowane i bardzo przystępne. Niedaleko stąd do Krakowa. Plusem jest też to, że jest stąd rzut beretem do Dobczyc, gdzie można na przykład zwiedzić przy okazji zamek – tutaj więcej informacji o nim: Beskidzkie legendy. O Dobku i początkach zamku w Dobczycach. Bardzo blisko jest też do Myślenic, w których możecie zrobić kolejną wycieczkę na Plebańska Góra i Polana na Mikołaju – idealne miejsce na biwak w Myślenicach lub chociażby poszukać ruin zamku, o którym kiedyś wspominałam Wam w legendzie Beskidzkie legendy. O początkach myślenickiego zamku i Uklejnie słów kilka.
Czy wiesz, że…
- W dniach 1-5 grudnia 1914 roku rejon Trupielca był miejscem walk między wojskami rosyjskimi a austro-węgierskimi. Grzbiet Trupielca stał się silnie umocnionym punktem wojskowym bronionym przez Rosjan; do dziś pozostały tu rosyjskie okopy. Rosjanie wycofali się stąd, dopiero gdy Austriacy po bardzo zażartych walkach przebili się przez grzbiety Burletki i Zasani (Źródło: „Beskid Myślenicki” Dariusz Dyląg, Piotr Sadowski).
- Do dziś w lesie, porastającym kopułę szczytową, znajduje się mogiła rosyjskiego oficera z tego okresu, a Gustav Ludwig, architekt X Okręgu Cmentarnego, planował wzdłuż drogi na szczyt założyć pięknie wkomponowany w krajobraz cmentarzyk wojenny (Źródło: PTTK)





Choć nazwa szczytu jest dość makabryczna, to jednak zdecydowanie polecam Wam to miejsce na wycieczkę. To nie tylko spacer w malowniczych okolicznościach przyrody, ale i fantastyczna lekcja historii. Ze starszymi dziećmi można tu sporo odkryć i przeżyć świetną przygodę.
Do zobaczenia na szlaku!