
Lanckorona przez wielu określana jest mianem najpiękniejszej wsi małopolski. Są też tacy, którzy mówią o niej „miasto aniołów”. I owszem, to bardzo urokliwe miejsce na skraju Beskidu Makowskiego. Według Jerzego Kondrackiego Lanckorona znajduje się na Pogórzu Wielickim. Pochyły rynek na zboczach Lanckorońskiej Góry z malowniczymi domami zachwyca turystów i malarzy. Niewątpliwie warto tutaj przyjechać, wypić kawę na rynku, ale i wybrać się na spacer w kierunku zamkowych ruin. Jak głosi legenda w jego podziemiach jest niezwykły skarb ze złotym łabędziem, który chłop ze Skawinek – Mikołaj Pękala kiedyś ujrzał. Z Lanckoroną wiąże się jeszcze inna opowieść, która jest niezwykle mroczna. Przytoczył ją w swojej książce „Legendy zamków karpackich” Bartłomiej Grzegorz Sala. Tekst legendy poniżej pochodzi właśnie z tej książki.
„O Diabelskim Kamieniu”
„Na Lanckorońskiej Górze wznosił się zamek zbójów. Rabusiowie chwalili sobie tę siedzibę wygodną i ufortyfikowaną, w której spokojny żywot wieść mogli, gdy niecnego ich żywota tak potężne mury strzegły. Z warownego wzgórza bezkarnie wyruszali na pobliskie trakty i szlaki kupieckie, za cenę krwi podróżnych z dalekich stron złote monety, kosztowności i cenne towary zdobywając. Zastraszona Lanckorona przed zbójami drżała, a pomocy od władcy lękała się wezwać, skoro uwadze zamkowej kompanii zdrada tak ujść nie mogła. Mieszczanie nadal płacili więc okupy i haracze, a kupcy ginęli w okolicy straszliwą śmiercią, zaś majątek ich przepadał. Zamek tymczasem, na którym skarby krwawe się gromadziły, zabawą, ucztami i pijatykami zadowolonych zbójców rozbrzmiewał, śpiew wesoły na utrapienie ciemiężonych niosąc.
Mieli jednak złoczyńcy wroga, o jakim nie wiedzieli. Oto w okolicznych górskich lasach diabeł złośliwy grasował. Niby cieszył się z krwi rozlewanej po gościńcach i owego triumfu niesprawiedliwości, ale na bandę okrutną coraz bardziej się srożył. W czynach bowiem niegodziwych znacznie nad nim górowała i piekielne sługi zawstydzała, strach u miejscowej ludności większy niż on sam wywoływała, a na dodatek ciemiężeni mieszkańcy w utrapieniu chętniej niż niegdyś modły ku niebiosom zanosili. Postanowił przeto diabeł rozprawiać się ze zbójcami, którzy w czynieniu zła go prześcignęli.
Gdy więc rabusie do pracy swej ruszyli, zaczaił się na wierzchołku Lanckorońskiej Góry, przy samym zamku z głazem wielkim i czekał. Miało się już ku wieczorowi, gdy posłyszał, że rozbawiona kompania po kolejnym udanym dniu ze śpiewem na ustach po stokach na spoczynek się gramoli. Zamarł w bezruchu, a kiedy pieśni radosne coraz bliżej i głośniej brzmiały, zaś pomiędzy drzewami migać zaczęły zarośnięte twarze niegodziwców, łup wielki niosących, pchnął w ich stronę z całej siły ową skałę potężną. Głaz, piekielną mocą w ruch wprawiony, potoczył się z łoskotem po zboczach Lanckorońskiej Góry, łamiąc drzewa i pnie wyniosłe obalając. Zamarły na bandyckich ustach pieśni, gdy łoskot wielki uszu złoczyńców dobiegł. Za późno wszakże było na ucieczkę – skała wielka na rabusiów spadła i na miejscu pogrzebała.
Tak rozprawił się diabeł z konkurencja w czynieniu zła. Tam zaś, gdzie u stóp zamku leśne alejki po Lanckorońskiej Górze się rozchodzą , pozostał ów głaz ponad ciałami zbójców, na wieczne czasy Diabelskim Kamieniem zwany”.
Bartłomiej Grzegorz Sala, „Legendy zamków karpackich”




Czy wiesz, że…
- Lanckorona powstała ze względu na częste odwiedziny bogatych terenów łowieckich przez Kazimierza III Wielkiego i bliską odległość od Wawelu.
- Zamek w Lanckoronie został zbudowany przez Kazimierza Wielkiego w połowie XIV wieku. Miał strzec granicy między ziemią krakowską a Księstwem Oświęcimskim, która przebiegała wówczas u stóp Lanckorońskiej Góry, na zachód od wzniesienia.
- W latach 1366–1934 Lanckorona posiadała prawa miejskie.
- Każdego roku, około połowy grudnia odbywa się tutaj Festiwal „Anioł w Miasteczku”, podczas którego mieszkańcy i turyści przebierają się za anioły, tworząc niesamowitą atmosferę przedświąteczną.


Zachęcam Was, by odwiedzić Lanckoronę. To bardzo ciekawa opcja na wycieczkę z dziećmi, ale i na randkę. By tutaj przyjechać nie potrzebujecie całego dnia, wystarczy nawet godzina dwie i można zaliczyć spacer z rynku pod ruiny zamku a jeszcze napić się dobrej kawy.

Zatem do zobaczenia na szlaku!